|
" PAMIĘTACIE ? "
Ref.: Życie się toczy, choć czas się zatrzymał Modlę się
do Boga, abym wytrzymał drogę jaką obrałem przejść Mała jej
część w głowie się nie mieści Każdy kiedyś z nas stanie w
obliczu śmierci Pamiętacie dzieciństwo, pierwsze dziewczyny?
Pamiętacie? Czy już zapomnieliście? Problemy, te wszystkie
historie, przyjaźnie Pamiętacie? Czy już zapomnieliście?
[Sokół] Wchodzimy do klubu, bramka wpuszcza nas o dziwo
Chociaż na moją twarz zawsze patrzą krzywo My już w środku,
a na zewnątrz, za szybą tłum Zrzucam okrycie i po schodach w dół
Jakiś muł tarasuje drogę Obejmując w pół największą
lampucerę w klubie Inny gamoń najebany skumplować się próbuję,
ja go gubię Moje ziomki już przy barze Czy będzie tak jak
lubię, się okaże Jak narazie ta co zerka na mnie to nie subiekt
moich marzeń Kurewski wzrok, niski krok, nie szukam wrażeń, idę
w bok Sytuację ważę, obserwuję twarze Nagle widzę dwie
turystki przy lamusie To te same co na przegubie w autobusie je
widziałem Nawijałem o tym na poprzedniej płycie Pamiętacie?
Czy już zapomnieliście?
Ref.
[Jędker] To nie
dokument, jak umrę wybudują mi monument Mamy tylko moment, co
warto pamiętać? Co osiągnąć trudno? Drogą zmagań ciężkich, pracą
żmudną Zetrzeć klęski, które wynikły z braku chęci Wiesz o
czym mówię? Masz to w pamięci A jeśli zapomnisz, wtedy moje
słowa wspomnisz Co zrobisz (w imię czego), w imię czego
Właśnie dlatego kolejny ruch po triumf ekipy ze mną od początku
Tysiące wątków, nie starczy taśmy nawet Poza tym zyski,
straty, nie ubolewam nad tym co poszło Przyjmuję karmę, być
lepszym człowiekiem, tego pragnę Wysiłki nie pójdą na marne,
kiedyś wreszcie bałagan ogarnę
(Sokół) To do wszystkich,
co okradają swoje matki Przypomnij sobie, kto kupował ci zabawki
Kto cię karmił, kto ci życie dał? Nie wierzycie nam, ze
obróci się to przeciw wam? Ale niektóre kwestie rozsądniej jest
zapomnieć Żeby nie pogrążać się i oprzytomnieć Zacząć od
nowa, nie zwariować Nie bój się zmiany na lepsze To też
zapomnieliście, czy pamiętacie jeszcze?
Ref.
*** Do góry ***
" MÓWISZ I MASZ "
[Jędker] Mówisz
i masz, na co czekasz Rzeczywistość generujesz każdym czynem
Po co narzekasz, chyba nie jesteś sukinsynem Co knujesz, jak
kombinujesz Dryfujesz biernie czy wyznaczyłeś cele Wiedzą
Ziomki I Przyjaciele Osiągnąć trudno drogą zmagań Pracą
żmudną, ale się sprawdza Przeszkadzać nam próbuje jebana
wykonawcza Dla tego moc tekstów zawartych przestróg Ukrytych
podtekstów, mocny punkt oparcia Mówisz i masz, zasada warta
poparcia Choć niebezpieczna jak sentex Ekscesy, wybryki,
szybki seks, mały miki Hardcorowe jazdy z psami, narko stresy,
ciemne interesy Farbowane blond włosy, drogie futra Nic nie
wiem nie widziałem dla lepszego jutra Mówię w pamięci na zawsze
najlepsze melanże Wyjazdy, koncerty, balanga bez przerwy Bez
nerwowych powrotów, bez lipy Mówisz i masz naprawdę nie na niby
kiedy będzie braknąć Dosyć duplikatów, nie dam wam tak łatwo
zasnąć
Ref.: Nie każdy rozumie, że jest Nie każdy
rozumie, że myśli Wielu myśli, że rozumie Nie każdy rozumie,
że mówisz i masz Pojmujesz?
[Jędker] Kiedyś z
ziomkami wybraliśmy się w podróż po trasie To o czym
rozmawialiśmy spełnia się po kolei Gadamy orient o psach,
jelenia przede mną zdjęli Ja też zdjąłem, ale nogę z gazu
Myślę mam nie sprawną furę, daje się to odczuć Rzuciłem
hasło od razu zaczęła się psuć Nie ma co knuć w tym temacie,
chcieliście to macie Sami sprawdźcie czy jest jak mówię,
przykład Stanów Ile nakręcili filmów o zniszczeniu Manhattanu
Zagładzie kuli ziemskiej, sensacja na sprzedaż Terroryzm jej
następstwem, wiary nie dasz Bezpieczeństwo, krucha warstwa, choć
wie tylko garstka Opowieści wyssane z palca zostaw dla starca
I naiwniaka, prawilnego dzieciaka nie da się oszukać Mówisz
i masz, odpukać wszystkie złe Bóg z nami Zet I Pe
Ref.
[Sokół] Nie każdy rozumie, pojmujesz Że los
prowokujesz tym jak się zachowujesz Jeśli czegoś bardzo chcesz
to niezbyt odległe to jest Jeśli wierzysz mów i bierz, lepiej
wskaż co chcesz I uważaj nigdy nie życzę źle nawet wrogom To
wszystko wraca i chodzi za tobą Patrząc prosto w twarz, mówisz i
masz, więc jak W co wierzysz, należysz czy czarne scenariusze
szerzysz WWO, Zet I Pe
Ref. x2
*** Do góry ***
" SEN " (śpiew: Ancja)
[Sokół] Siemasz skarbie, bardzo tańczysz
ładnie Nie za bardzo łapię krok, wiec może zatańczysz dla mnie
coś? Albo chodź, widzę bar, przejrzałem cię na wskroś Kasiu,
Gosiu, czy jakoś tam Żaden cham, co złego to nie ja Mam
delikatny plan, Waco już czeka w furze Jędker kołuje cos na
górze Wróżę ze będzie dobrze, już nie muszę cię namawiać dłużej
Koleżanki co się uśmiechają pięknie weź Was jest trzy, nas
jest trzech Wtem Jędker tez z góry schodzi z trzema Czy to
pech? Jeszcze pecha w tej historii nie ma Razy sześć dobry
wdech, śniada cera Nagie prawie a i tak chętne dalej sie
rozbierać Pa tera, tera pa, zoba mnie i Jędkera i sześć sztuk
Biorę dwie, on dwie, Waco też dwie zabiera Wtem o nie,
chwile, na przeciw mnie, patrzy się Jak mogłem zapomnieć że mam
dziewczynę? Czeski film "Samotni", wieczór sobotni ten
Esencja zwrotki to realistyczny sen Kolenda, kolenda, lubisz
to sie bawisz
Ref.: Męczą, lub dają odpocząć, są twoje
Czasem ukojenie, czasem paranoje Sny, nawet gdy są złe, to
się budzisz Możesz w nich kochać lub mordować ludzi Krzywe
odbicie w witrynie twego ducha Są twoje, tajne nie jawne jak
życie Tu wszystko dzieje się naprawdę x2
*** Do góry ***
" WIERZE, ŻE... " (ZIP Skład)
[Mieron] Fundacja
elo
[Fu] Zipera ta
[Sokół] WWO
[Koras] Zip Skład (elo)
[Fu] Wierzę że
skończą się pechowe dni Następny dzień otworzy nowy rozdział mi
Wyjdę na ulice pełne żądzy krwi Tam gdzie prawda leży i
cierpienie w blokach tkwi Wierzę, że są inni, dla siebie są źli
Sami sobie winni, wierzę, że poprawić się powinni, wyjść z
ukrycia A ten kto potrafi rozgryźć sztukę życia Ona łapie
mnie, zasada wierzę że To Fusznika świat, na takim nigdy nie
spocznie Póki nie załatwię wszystkich spraw nie odpocznę
Przytnę dobry traf, nie zamulę się jak stary staw Wierzę, że
traf trafi w dziesiątkę Że potrafię wierzyć, odegrać w życiu
swoją rolę I wyznaczyć swoje pole działania, ustatkować się
Usamodzielnić jak na jednej bieżni Odrzucić spustoszenia
moralne, Rozważyć co jest wykonalne, na moje siły, a co nie
Wierzę, że zacznę, nigdy nie skończę, Żyję dalej, nigdy nie
zbłądzę Bo szczerze wierzę w siebie jak w brata od małolata
Polegać na doświadczeniu to nie strata Wiec jestem ja i w to
wierzę
[Felipe] Wierzę, że trudności dziś przezwyciężę i
odnotuję premię Bo to miłość mym powietrzem, zeń natchnienie
czerpię Wierzę, że śmierć końcem jest niekoniecznie Że duszy
życie wieczne, że Zet I Pe to moje przeznaczenie Powszedni Chleb
tej historii zarzewiem jak drzewa korzenie Wierzę, że kierując
się sercem i rozumem przyniosę dumę I matce i ojcu i koniec
końców zwyciężę, w to wierzę I taką mam nadzieję, jednakże (to
wiara) to wiara mym orężem
Ref.: Wierzę, że najważniejsze to
że wierzę jest Wierzę, że Ty w to wierzysz szczerze też
Wierzę, że wiara najważniejsza jest Wierzę że, wierzę że,
wierzę że
[Jaźwa] Wierzę że ja żyję jak chcę Ja nic
nie muszę, dlatego mam czystą duszę Nie zawsze było tak kolorowo
Nie zawsze było tak u mnie zdrowo. wiara...
[Mieron]
...czyni cuda...
[Jaźwa] ...zawsze ją miałem, na
wiarę...
[Jędker] ...spokój ducha....
[Jaźwa]
...spokojnie czekałem, wierzę...
[Felipe] ...że się
uda...
[Jaźwa] ...Że nikt mi nie odbierze to co mam to
co kocham Wierzę, że między nami będzie dobrze Z Tobą i z
Zet I Pe, wierzę w moją ekipę Może jeszcze lepiej być, kocham
życie, nie mam co kryć Wierzę, że wszystko ułoży się tak jak
chcę
[Mieron] Wierzę w wiarę jaka jest, wierzę w Ciebie
Wierzę w siebie, wierzę, że Bóg też jest w niebie Wierzę, że
nie będzie źle, ziomek trzymaj się, pilnuj się Będzie dobrze,
byle kurwa w zgodzie Nic nie mogę zrobić na tutejsze powodzie
Ty pomożesz, owszem ja pomogę też zawsze i tobie Umiesz
prawdę mówić? Naucz się jej słuchać Do niczego nie musisz się
zmuszać (oby) Nikt nie będzie mówił ci co masz robić
Wierzysz w co masz wierzyć? Doświadczenie swoje szerzyć chcesz
Bo jak tu żyć sam najlepiej wiesz Lecz pamiętaj, fałszywa
skromność była i jest
[ZIP Skład] Wierzę w radość,
wierzę w miłość, wierzę w szczerość Wierzę w dobroć, wierzę w
przyjaźń a nie w pieniądz
Ref.
[Koras] Wierzę,
że będzie dobrze Jeśli tylko będziemy postępować mądrze
Wierzę w Ciebie Boże Dzięki za życie jakie mam, bo mogłem
mieć gorsze Wierzę, że pomoże mnie ta myśl Jutro i dziś
wierzę w to, że wierzysz Ty w Tych którzy wierzą w swych Wiarę
dasz, że nie podzieli nas hajs? Ja w to wierze cały czas
Wierzę, że rozczarowanie nie zabierze mnie wiary W dobrych
ludzi przez lambadziary Wierzę w to co mówię, że kilka osób w
tłumie to rozumie Moja grupa czujnie, cierpliwie i rozważnie
czeka na swój dzień Wierzę w to, wierzę w nią
[Sokół]
Wierzę, że coś co trwało tyle lat Nie da się zdmuchnąć tak
jak domek z kart Wierzę, że mimo wszystko mamy fart Że ktoś
wierzy że ja jestem tego wart Wierzę, że Ty też, ty wiesz, że ja
wiem Ja wiem, że Ty wiesz czego chcesz, wiec bierz jeśli
wierzysz Też wierzę, że Bóg jest, wierzę, że Ty wierzysz w to co
szerzysz Wierzę w prawdę, że pośrodku leży Nie błądzić będąc
człowiekiem znaczy nie żyć
Ref.
[Pono] Wierzę,
że będzie lepiej.
[Jędker] Wierzę, że
[Pono]
Wierzę, że Bóg ma nas w opiece Wierzę, że masz zaletę,
wierzę, że w niej się wyszkolisz Choć nie świecę przykładem
wierzę w ludzi dobrej woli Wierzę że
[Jędker] Damy
radę razem
[Pono] Przed złem się ochronić
[Jędker] Wierzę, że skończy się prohibicja, a może to
fikcja? Wierzę że zbierzemy się przy stole całym składem jak
kiedyś
[Pono] Wierzysz w to?
[Jędker] Wierzę
w to, bo chcę to przeżyć Niezależnie jak wysoko mierzę, wierzę w
to
[Pono] Wierzę w to, bo za daleko to już zaszło
Wierzę w to (wierzę w to) bo to jest dla mnie wszystko
Uwierzyłem, że potrafię, teraz zjednoczeni w rapie Wierzę że
spotkamy się na kolejnym etapie razem
[Jędker] Wierzę,
że Zet I Pe drugi album, pierwszy LP to nie czcze obietnice Nie
stoimy w miejscu, wiara da nam siłę, bez obawy Nic co ludzkie
nie jest w stanie skruszyć tej podstawy Zet I Pe
[Sokół i
Jędker] Elo, elo, nieświadomi się śmieją Z dnia na dzień ich
szanse maleją Z dnia na dzień, ja powracam na rejon z nadzieją
Elo, elo, nieświadomi się śmieją Z dnia na dzień ich szanse
maleją Z dnia na dzień, ja powracam na rejon z nadzieją
*** Do góry ***
" NOWA DROGA " (Natalia)
[Sokół] Dyktafon na
boisku, melanże u Felipe Wtedy wszyscy razem, każdy z nas
zrozumiał, ze jest Zipem Puszkonoga, kolejny buch na
przeciwpożarowych schodach Nieważna pogoda, kto dalej po
browarze pstryknie kapslem Miejskie sporty - zośka i siedzenie
na ławce Coś tam znalazło się w kieszeni zawsze Żeby życie
stało się ciekawsze Nagrywanie nasze przyszło naturalnie
Pierdolę rozgłos, nic nachalnie Wraz ze wzrostem wiadomości
wprost proporcjonalnie Rosła chęć by w kryminalnej nie mieć
swoich zdjęć Nikt nie wierzył w edukacje raczej (raczej)
Dziś inaczej na to patrzę, poważnie Wiedza, rozwój to
zajebiście ważne Wtedy doraźnie parę złoty zabijało kłopoty na
chwilę Bo na ile może starczyć tyle? Do roboty znowu też się
nie spieszyłem Na flotę za kawałki nie liczyłem Nagrywałem,
tak żyłem, nawet nie marzyłem Że to sposób, że to jest nowa
droga wyjścia z chaosu Dziś widzę jak niektórzy robią to tylko
dla sosu Zrozum, to jest nowa droga wyjścia z chaosu
Ref.: [Natalia] Jesteś panem swego losu Tylko
zrozum, ster jest w twoich rękach Decydujesz tylko, tylko ty
[Jędker] Kombinacja, praca, czy opłaca ci się deficyt
pieniężny Gdzie wyjścia nie widać? Idziesz na całość,
szczęście może się przydać W chaosie pogrążony, ile byś nie
rzucił kurw Jakbyś nie czuł się urażony - klęska Równowaga
nową drogą, dwa przeciwieństwa Cierpliwość to kwestia przecięcia
gordyjskiego węzła Łapczywość i chciwość pozostanie przeklęta
We Własnej Osobie, gdy dochodzę do głosu To jest nowa droga
wyjścia z chaosu Nie oddać w ręce innych własnego losu Dla
mnie to jest nowa droga wyjścia z chaosu Krótko, zwięźle i na
temat, nie poemat, rymy uliczne Stany psychiczne teksty oddają,
jedni przychodzą Drudzy oddalają się szybko Strach przed
niewiadomą jest ich przykrywką
Ref.
*** Do góry ***
" W WYJĄTKOWYCH OKOLICZNOŚCIACH "
[Sokół] On sie
wychował w kawalerce, razem z rodzicami Siostrami i młodszym
bratem, gdzie przed obiadem Czeka się w kolejce żeby umyć ręce
Całą kuchnie ma we wnęce Mama sprząta u sąsiadów żeby było
floty chociaż trochę wiecej On jest przekonany święcie, że
pieniądze dają szczęście Wcale się nie dziwię Przy takim
starcie można życie potraktować chciwie Za to ona od pierwszych
życia chwil rozpieszczona Disney Landy, Pewexy, piętra w
kolejnych domach Vogue, Rykiel Sonia, browar Corona To
normalne nie ma się tu z czym afiszować Jedna rzecz - brak jej w
życiu miłości Rodziców styl życia to wciąż za hajsem pościg
Ona myśli ciągle - pierdolę te pieniądze I pomyśl dobrze kto
z tych dwojga mówi mądrze? On na obiad w domu jadał kaszę z
masłem Czasem mama zrobi zupę z kurzych łapek Ona w
najlepszych restauracjach jada z bratem Rano na śniadanie łosoś
do kanapek Ona z podgrzewaniem kupiła łóżko wodne Taki
bajer, choć do seksu trochę nie wygodne U niego tylko rodzice
nie spali na piętrówce I on sam na polówce rozkładanej w
przedpokoju przy lodówce Ja jestem tylko narratorem, specjalnie
historie tutaj wziąłem Nie skrajnie ekstremalne, ale przemyślcie
maniurkę i gościa Którzy wyrośli W Wyjątkowych Pkolicznościach
Ref.: Miłość sprzedawana, pieniądz kochany W wyjątkowych
okolicznościach witamy Ładnie - ona kurwa, a on kradnie
x2
[Jędker] Ona zaliczana do najbogatszych
Jemu biedą z oczu patrzy Jej na wszystko wystarczy aż nadto
Jego życie nie wygląda gładko w bloku z brudną schodową klatką
Nie mogąc znieść że inni maja, on nie Co ponadto? Pieniądz
Bogiem, żądza zdobycia nałogiem Czarne myśli atakują jego głowę
Myśli ciemne, które skłonią go na druga stronę Oczy matki
załzawione widział, gdy płakała słyszał Często milczał, czas
mijałz życie uczy cierpliwości, kompromisów Całymi dniami głuchy
ojciec składał wysyłkową sprzedaż długopisów On przyglądał się
bezradnie biegowi zdarzeń Brak perspektyw, brak marzeń Brak
korekty postępowania skłania By zapomniał co dla niego
najważniejsze To rodzina kochająca bardzo Właśnie tacy,
którymi często gardzą jej rodzice Prostacy, dorobkiewicze znani
na całą dzielnicę
Ref.
[Jędker] Ona czuła brak
duszy bratniej, brak uczuć Innym nie dawała odczuć po sobie
Bo sama odizolowana w szkole manier Tylko dla panien z
wyższych sfer Ponad normę zadbana, podrabiana na Cameron Diaz
W życiu wypas, szofer wszędzie ułatwiał przyjazd Bywała
kapryśna przez samotność Hajs dla niej element nieistotny On
nie zaznał jaccuzzi, łóżek wodnych Chodzi ubrany niemodnie, nie
stać go na wino Często widzę jak przemyka z wkurwiona miną
Co takiego nastąpiło, ze łączy ich opis? Okoliczności
wyjątkowe nie na popis WWO - bez żadnej kopii
[Sokół]
On spacerował myśląc - skąd wziąć kasę Ona zapłaciłaby by
iść na spacer z kimś Ta myśl nie dawała im spać - na co mnie
stać Choć każde myśli o czymś innym Pproblem nagminny on i
ona mają Niestety on pomylił priorytety Oddałby rodzinę
kochającą za monety Za to ona uwięziona w hajsu szponach
Chciałaby być wreszcie jako osoba zauważona Nie jako
posiadacz konta w banku, S-klasy Dom, basen, co tu dużo gadać,
takie czasy Bo to Polska, nie elegancja Francja To drogi
życia tak ich odróżniły Dwie potężne siły - pieniądza i miłości
Miłość czyli ona, pieniądz czyli on wrośli W WWO - w
wyjątkowe okoliczności
Ref.
*** Do góry ***
" HALABARDY "
[Sokół] Ostrze noże i nożyczki,
halabardy i pilniczki Aparat czeski, gwoździe pineski
Sztyki, patyki, dywany i guziki Trąbki, pompki, ząbki oraz
choinkowe bombki Gwoździe, szpady, gołe baby, wszystko tylko dla
zabawy Krawaty wiąże, usuwam ciąże Akcesoria, scyzoryki,
złote łyżki i kolczyki Cegły, taczki, wykałaczki z Ameryki
Proporczyki, portmonetki, parasolki, ciche Szwedki Globusy,
mapy, plany, change money, jabłka, banany.
[Jędker]
Zaczynam tera Papua Nowa Gwinea Mongolia taka historia,
Ruanda banda i Wanda Korea na bezczela, Malta, Powell Peralta
Amerykany szpany, trzymaj fason Burkina Faso Ghana najarana,
Czad brat, Kongo bongo, Uganda propaganda Europa fopa, Angole
kibole, Afryka klasyka Bośnia i Hercegowina to dopiero się
zaczyna Czechy śmiechy, Prusy stare narkusy, wiszpan panie
Hiszpan Skandynawia też zaprawia, Chile, chwile, Szwecja
dyskrecja Benin Lenin, Włochy prochy na Kanary, stary nie do
wiary Jedź, pokażesz dziary, albo w Norwegii, przy dobrej
strategii Nie nastąpi Dania kleptomania. Fantastyka byłaby
Korsyka Albo San Marino z piękną dziewczyną, nie Nigeria
histeria Czy Bułgaria awaria, Laos chaos. Maroko całkiem spoko
Czego chcesz, ej chłopcze! Przecież to nie Wyspy Owcze Czym
jeszcze zaskocze? Jemen. Nie bądź taki Czesław Niemen Izrael,
jaki cel ma Holandia szuflandia albo Oman Nnie bądź pan taki
kurwa lekoman, w Algierze na rowerze Do Rumunii, udzielą mu
pierwszej komunii Może Albania plebania, Szwaby gołe baby
Argentyna przyczyna, Senegal nielegal, Kambodża ja chcę Dodge`a
Filipiny nie rób takiej kurwa miny, ajajaj to nie Urugwaj
Brazyliana odpalaj szampana, menciu.
*** Do góry ***
" CHCESZ BYĆ TAKI " (Peja)
Ref.: [Peja] Młody, walczysz z systemem
co dzień zasilając budżet Monopol tytoniowy dodać akcyza na
wódce Już pozbawiony złudzeń na hardkory masz wkrętke? Nie
nawijaj o tym co zostało nawinięte Chcesz być taki jak ja, po co
tak robisz to bezsens Chcesz być taki jak ja, to zostanie
pominięte Chcesz być taki jak ja, zrób coś po swojemu, zmień się
Chcesz być taki jak ja, lepiej zmień to na lepsze
[Jędker] Chcesz wybrać drogę? Ja tobie nie pomogę
Zet I Pe załogę, co wybrałem tak dawno temu 24 na dobę
trenuj, chcesz być taki jak ja? Stop ZIP stacja Dla mnie
śniadanie, obiad i kolacja Choć nie zawsze racja, WWO, Zipera i
Fundacja niezapomniana Z rana w lustrze ta sama wygrzana japa
Mój rap, każda strata wychodzi mi na lepsze Chcesz być taki
jak ja? Xeroboje zajebane leszcze Podrabiają Amerykę, Bóg wie co
jeszcze Pseudorap pomyłką nie do przeoczenia A ty traktuj
słuchacza jak jelenia Który nic nie czai, profesjonalizmu i
dobrych obyczai A kiedyś cię dopadnie, dokładnie, jakiś
psycho-fan Chcesz być taki jak ja?
[Sokół] Nigdy nie
będziesz taki jak ja, nigdy nie będziesz mną Musiałbyś przeżyć
to co ja, być gdzie ja, myśleć tak Nosić znak marki ZIP Skład,
robić rap trochę lat (a jak!) Tego ci brak, psujesz to jak mak,
heroina i krak psują świat jak kat Żaden psubrat nas nie
podrobi, nie wytropi naszej drogi Już myślałeś o mnie w czasie
przeszłym? Byłeś pewny, ze twe rządy nadeszły? Ja nie
rządzę, bo nie mam takich potrzeb Dotrze do młodych raz, a
dobrze i znikam A WWO wciąż w głośnikach, nagrane, ciach,
klasyka W moją prywatność nie wnikaj, buda Chcesz być taki
jak ja? To ci się nie uda
Ref.
*** Do góry ***
" BEZSENNE NOCE "
[Sokół] Wstałem rano, przesłuchałem
wszystkie płyty Nie chce już jointów, myślę, Sokół co ty?
Dosyć mam już też pierdolonej telewizji Chyba pójdę się
przejść, choć jest 3 w nocy (Zobacz, elegancko jest na ulicy)
Schodząc na dół wyjmuję ze skrzynki awizo Kilka hele nowych
zmor niesie gdzieś telewizor Kinomani, oni we łbach mają kino
Jakaś babcia wiesza kartkę, że pudel jej zaginął Miasto nocą
i o to mi chodziło, odwiedziłbym, ale mieszka z rodziną Już nie
te czasy kiedy piwo o tej porze W nocnym u sprzedawcy się
kreśliło Sie porobiło, praca, szkoła, zamułka z dziewczyną
Życia proza, niewielu w naszym wieku jest poza Dla jednych
zgroza, dla innych odwilż po mrozach Trochę chłodno na ulicy,
wśród nocnej ciszy Robotnicy remontują tramwajowe tory
Słyszysz, na trzecim piętrze kobieta krzyczy Ja nie chcę
znać przyczyn W śmietniku sztajmes szuka zdobyczy nie przejmując
się niczym Być zdrowym, mieć co jeść Ja myślę, że bym
poszedł gdzieś Nocny Sokół, nie mogę spać, nie mogę znieść
siedzenia w domu Siadam, na podwórku z betonu Bezsenna noc
jak album Fu, miasta szum, tło cudzych snów Dla mnie bezsenna
noc znów
[Jędker] Elo, noc, ciepło na dworze, powrót na
dzielnicę Ziomka odwożę, jeszcze chwilę tu pokrążę Zostawiam
samochód, zimne piwo, na boisko chód Policyjnej syreny chłód z
dala Nie da chwili wytchnienia tym Których bezsenność wiesz
w kogo zmienia Nie o tym tekst, to noc daje pretekst bym do domu
wrócił później Po chuj tam będę szedł jak i tak nie usnę
Myślę o sztuce, skąd wziąć kapustę by spełnić marzenia
Apetyt rośnie w miarę jedzenia Na razie schody na boisku,
skręt Halo Ziemia, WuWuA denerwuje brak życia nocnego Brak
życzliwości pośród zgiełku ulicznego w tłumie Kto nie widzi ten
nie umie dobrze spojrzeć Tyle rzeczy nocą można tutaj dostrzec
[Sokół] Bezsenne noce, po ulicach chodzę Na skraju
krawężnika stoją jakieś stare proce Tyle celnych strzałów, tyle
błędnych ocen Tylu skurwysynów stanęło na mojej drodze Ja
dalej idę (idę) jak Włodi za ciosem (za ciosem) Prawdziwi Zet I
Pe dzielili się ostatnim groszem Dobry Boże, wierzę, że im
pomożesz Nie chodzi tu o video klipy w telewizorze Nasze
życie, nasz świat, nasze podłoże Nasze błędy, rozlane browce na
podłodze Mistrzynie i kłody, madejowe łoże Pozdrawiam
obieżyświatów na hardkorze Kiedyś może na żywo i w kolorze
Bezsenne noce, nie mogę zasnąć Idąc myślę o tym, że pechowe
jest to miasto Nie chcę mówić, że przeklęte Znicze i tablice
pamiątkowe za każdym zakrętem Każdy metr emanuje przekrętem
Krew każdego domu jest tu fundamentem Wojna, powstanie i
odbudowa jednym wielkim mantykiem Ludzkie opętanie, choć nie
jestem historykiem Widzę, brudne ulice, prawie puste Boże,
chyba dziś nie usnę
*** Do góry ***
" ZOSTAW TO " (Hemp Gru)
[Jędker] Elo WWO, Hemp Gru, mówię znów, nie fabryka snów
Dajesz rade, - żółw, masz talent? Więc zrób, żeby cały trud
miał mocny grunt, nie poszedł na marne Widzisz tylko czarne?
Zostaw. Niezależnie od postaw Jak wariujesz po wódzie to ją
odstaw (zostaw) Jak zwykłą dziwkę z agentury, jak zbędne
pierdóły Których sam chcesz się pozbyć Wyrzuć to najdalej,
precz, podnieś głowę, rany lecz Powiedz tym na których ci
zależy, że ich kochasz Szczerze okaż, pokaż też co potrafisz
Radość bliskim swym sprawisz w czasach braku tradycji, braku
zasad Więcej fasad niż od podstaw budynków Zamiast
odnawiania bloków, odpadanie tynków Ale mam tam wielu kumpli
Zet I Pe pozdrówki z betonowej dżungli WWO, Hemp Gru
Ref.: [Sokół] Zostaw to, nie ma co roztrząsać Patrz
przed siebie, zamiast ciągle się oglądać Zostaw to, patrz pod
nogi na kłody i miny Oszczędź siły w imię czarnej godziny
Zostaw to, nie szukaj problemów we wszystkim Znajdź
szczęście i daj je swym bliskim Zostaw to, mija cenny czas, za
kilka lat Znów w tym samym miejscu powiesz - miałem zły start
[Wilku] Zostaw to, by złe myśli nie wróciły rychło
Wszyscy wyszli i zostałeś sam, tak wyszło Każda myśl tworzy
naszą przyszłość To twoja rzeczywistość Mój rap już żeś
poznał Zamknięty rozdział, cała reszta to przeszłość Przed
nami wieczność, Hemp Gru to jedność Szukasz ucieczki? Świat
niebezpieczny, moment Szukasz pomocy ziomek? Nie oddawaj swej
mocy nikomu i niczemu Krocząc prostą ścieżką samemu legendę
piszesz Upragniony cel coraz bliżej, skup się na tym Jak
przed laty, jako dzieciak przeszkód żadnych nie miałeś W
śmieciach umysłu nie grzebałeś Nie czas na to, zajmij się pracą,
eliminuj stres Dziś już wiesz co było błędem Nigdy więcej
nie karm się lękiem Zostaw to, zostaw, domu nie buduj na mostach
Zrozum to od podstaw, by problemom sprostać Aby prawda choć
gorzka, była sprzymierzeńcem Wóda, prochy, człowiek zostaw to,
nic więcej
Ref.
[Bilon] Odrzuć temat który ciąży
na twej duszy Sparzyłeś raz się, więc musisz go odrzucić
Kolejny stopień w górę, do mety coraz bliżej Stanąłeś w
miejscu czy schodzisz coraz niżej Zostaw to czego nie chcesz
znać Umocnij się zanim zaczniesz brać Naucz dawać się coś od
siebie Sam nie staniesz w potrzebie, to codzienność Wiara
zwycięży niepewność Cały czas bądźcie z Bogiem Złodzieje,
dilerzy, walczący z nałogiem Jednym krokiem stropu nie zbici
Matki z dziećmi, rodzina, emeryci Podpowiedź dla was,
zrobicie jak chcecie Zostawić smutki a dalej sami wiecie
Elo, HG, WWO, rap przyszłości cały czas
Ref.
[Sokół] Na tym świecie jest wiele pięknych plansz i
podświatów miliardy Ale nie każdy jest dla ciebie otwarty
Jeśli sam jesteś mentalnie martwy Otwórz umysł, rozjeb kraty
własnej wyobraźni Nie jest łatwo, ale efekt jest warty
Zostaw to zamiast robić sobie jazdy Nie umiesz szczęścia
zauważyć, może za wysoko patrzysz Niżej, niżej to gdzie chodnik,
ulice, domy Nie chodzi o to, spójrz na ludzi, chodzi o nich
Nie jeden już poważnie zapętlony Robi żeby wydać i wydaje by
pokazać, że jest zarobiony Nie myśl nawet o tym, po czym stał
byś się spalony Powtórzmy jedną rzecz, zanim powiemy wszystkim
cześć
[Jędker] Jesteś w porządku, nie ma co się trzęść
[Sokół] WWO, HG
*** Do góry ***
" INTERESY "
Ref.: [Jędker] Nie masz głowy do nich Nie jesteś
kurwa biznesmenem Co, nie jesteś z WWA tak jak WWO x2
[Sokół] Takie czasy, bo to Polska, nie pierdolona
globalna wioska Tylko centrum Warszawy ulica Marszałkowska
Znów z buta załatwiam sprawy Tutaj, a to nie miasto zabawy
Nie centrum kultury, tylko centrum biznesu Nie da się tu żyć
i nie robić interesów W biurowcach sekretarki dbają o swych
prezesów Na osiedlach szelest dresów, hip-hop Wszystko
szybko, czas stop jak w agenturze Płać będzie dłużej, płać od
ręki wszystko mogą dać Płać jak chcesz jechać, nie czekać chuj
wie na co Jak ci wszyscy co nie płacą, ale za co, władzo
Wciąż wydatki, skąd wziąć pieniądze na leki dla biednej matki
Chuj w dupę liderom rządzących partii Płać podatki i tak sam
będziesz się martwił Wiesz pan, przecież bywa różnie (kryzys)
Ma się rozumieć jak Syzyf musisz umieć tyrać Wciąż zostając
z niczym, albo dawać i przyjmować blat Tak od lat układanka
układów, różnych warstw Czy nasze dzieci też w tym wyrosną?
Jak zwyciężysz, to będzie zawodostwo Musisz wierzyć mocno w
siebie, w szczęście, w Boga Tak jak ja i moja załoga Przed
życiem się nie schowasz Od dawna już próbuję wam przekazać
Że nie ma co narzekać i wciąż o tym gadać W tobie siła i w
twoich własnych układach Rada, prawdziwi przyjaciele to
największy skarb Nie przydupasy jak masz hajs, bo to garb Ja
zdobywałem ich nie mając nic, dlatego wiem, bez ściem Dzień za
dniem kocham żyć, chociaż żyję tak, a nie inaczej Jeszcze będzie
czas, ciągły wyścig z czasem Zet I Pe wciąż razem, z Jędkerem,
Ponem Felipem, Fu, Mieronem, Jaźwą i Korasem To Polska,
tymczasem mi płacą, ja płacę Nie płaczę nad sobą, tylko nad
innymi WWO na zawsze z vinyli
Ref.
[Sokół]
Interesy nie rozbiją mojej grupy Nie damy się zakręcić jak
podstawione słupy, nie Doskonale wiem gdzie moje miejsce
Zaliczę etap i sięgnę po więcej Moje ręce trzymam jednak
przy sobie Czemu, zapytaj kogoś, kto ma dobrze w głowie Może
ci odpowie, jak jest dobry człowiek Interesy nie są łatwe,
powiem tobie A ty mi powiedz, czy to tylko złudzenia Że
punkt widzenia się zmienia zależnie od stanu w kieszeniach?
(Wrogie spojrzenia warszawiaków specyfika) Źle życzą sobie
nawzajem ludzie na chodnikach Boże, ocal moich bliskich od
całego tego zła Podczas kiedy akurat nie będę mógł ocalić ja
Zdejmij maskę, pokaż swą prawdziwą twarz Interesy zaślepiły
wielu, nie pierwszy raz Elo, miłość, przyjaźń, dobre słowo
Tego nauczyłem się żyjąc hardkorowo Pieniądze nie są moim
celem, ale mi pomogą Bo bardzo chujowo jest Całodobowo nie
mieć za co zjeść i gdzie spać Odkryję nowy świat jak już mnie
będzie na to stać
Ref.
*** Do góry ***
" KREW ZIEMI SÓL "
Ref.: Krew ziemi sól, solą ziemi krew Gniew
rodzi ból tak jak ból rodzi gniew x3
[Jędker]
Zwykłe osiedle za dnia niewinne Psy wczuwają się jak w
filmie To dla ciebie dziwne, skąd Nienawiścią bije każdy
mur, każdy kąt Za daleko stąd do gór złotych Tu najłatwiej
nocą poczuć ból i kłopoty Co za ludzie mordują się dla paru
złoty Krew solą tej ziemi To co dokonane się nie zmieni
W smutku pogrążeni tracą bliskich by za późno ich docenić
Ref.
[Jędker] Był zima, ciemna strefa miasta
Dochodziła dziewiętnasta Stałem sam, nie z ekipą Tajne
psy otoczyły mnie z nikąd Było im bardzo przykro, nic nie
znaleźli Sztywno swoje twierdzić przekazał świętej pamięci
Siedem lat katowała go Ubecja Ja inaczej bo od dziecka nie
zaznałem wojny Bądź spokojny, wcale jej nie szukam Na czarną
godzinę odłóż gniew Krew płynie kanałami całej strefy W
obronie własnej walczyć bo to konkrety Blizny na twarzach
starców w autobusach Miejsca pamięci na ulicach miasta Z
którego nie miała zostać nawet miazga
Ref. x2
Krew ziemi sól, ta, krew ziemi sól
*** Do góry ***
" UWAŻAJ JAK TAŃCZYSZ " (Dekadencja)
[Sokół] Zacieśniam grono, choć
znajomych coraz więcej Coraz więcej osób patrzy na ręce Ja w
tym balu wiruję coraz prędzej Nie chcę już obcych żadnych (nie
chcę) Chwila, przecież ja nie kręcę się wcale Stoję, to wy
sie kręcicie i życie, to bal jest nad bale Jedno ale, jak Mario
Bros chociaż idzie to stoi wciąż A przesuwa się tło, co? co?
tańczysz Uważaj, nie stwarzaj okazji szujom Wciąż krążą,
wypatrują, dla nich się nie liczy Że dobry z ciebie chłopak,
szuje nie mają zasad, no popatrz Parkiet jest śliski, a kuszą
partnerki Rzucasz się w oczy, bo ci błyszczą lakierki Z ręki
do ręki, gierki, sonda jak NASA A ty się trzymaj swych zasad
Duchowo, skromnie, w zaufanej strefie Tańcz spokojnie,
proszę ja ciebie W lojalnym gronie, zawsze damy radę W tej
grupie wykluczam zdradę
[Aglus] Codzienność to nie
taniec towarzyski To całkiem inna jazda i całkiem inne pyski
Temat jest śliski, bo niejeden się przejechał Potknął i po
upadku walki zaniechał Dla niego przewał, że życie jest piękne
Nie tylko dla niego, no bo jak okiem sięgnę kolana są miękkie
Czasy są ciężkie i nogi ugina młody chłopak, dziewczyna Bo
świat zapomina co w ludziach jest ważne Pod jego dyktando czyny
stają się odważne A z czasem mało ważne z kim tańczą i za co
Lecą jak ćma do ognia nie wiadomo po co, a wiesz co? (co?)
Najlepiej tańczyć z uczuciem, żeby nikt cię nie zdeptał
Ewentualnie też nie uciekł Samopoczucie własne, że tańczysz
solowo Jest adekwatne do przebicia ściany głową Słuchaj na
nowo, to nie taniec towarzyski Uważaj na wszystko i miej oko na
wszystkich Bo nawet u bliskich nieczysty taniec być może A
wtedy sie potkniesz na okopanym toporze To nie jest wzorzec, ta
gadka nie jest wszystkim Uważaj jak tańczysz, po tym wykrzyknik
Ref. x2
[Towar] Uważaj jak tańczysz...
[Jędker] ...Bo życiowy parkiet bywa śliski
[Sokół] Nie bądź jak agentura...
[Aglus]
Zbytnio towarzyski
[Wszyscy] Bądź bliski dla
bliskich
[Towar] Pamiętaj, musisz uważać na ten
taniec Nie chciałbyś chyba skończyć jako skazaniec Te słowa
nie kazanie, raczej tylko przestroga Bo wielu świrowało i
powinęła się noga Słuchaj co mówię, musisz mieć dobre obuwie
Bo w stówie dziesięciu tylko potrafi dobrze śmigać Tak mnie
życie nauczyło, choć nie jestem stary wyga Źle zatańczysz - będą
ścigać
[Jędker i Aglus] Sam musisz rozstrzygać!
[Towar] I kierować swoim losem, bo nie osłonisz się
przed ciosem A ty oślepiony sosem kolejny raz działasz na
przypał Wiesz ja nic nie widziałem, jakby się ktoś pytał
Chyba ktoś już o tym czytał, znów historia się powtarza Wiec
uważaj powtarzam (uważaj powtarzam) Czasem się zdarza poznać
kogoś, nową osobowość Uwierzysz mu na słowo i poniesiesz
konsekwencje A ja zostanę sobą, kontroluj Dekadencję Masz
prawo wyboru, jestem nieufny z pozoru Bo nie raz się
przejechałem, wszystko dokładnie przemyślałem Jedna chwila,
zrobisz z siebie debila, a leszczyk się przymila Bo znów
pieniądze poczuł Można mu powiedzieć krótko - zejdź mi z oczu
(Niebezpiecznie tak) jakbyś stał na zboczu skały A ty
myślisz sobie, że jesteś tancerz doskonały I niedługo trwały te
finansowe przyjaźnie Wiec wyluzuj błaźnie, mówię to wyraźnie
(uważaj)
[Jędker] W tańcu łatwo się wywrócić, albo
zgubić tempo Życie jak breakdance nie flamenco Przyjrzyj się
nad ranem pod sklepem mentom co kołują miedziaki Patrzą tempo,
na nich patrzą się dzieciaki Uno momento, ZIP swej racji broni
Nigdy lądowanie po baletach tak jak oni To ZIP sentymento, z
nami Dekadento, wiem na pewno Nie tańczymy jak nam zagrają, jak
boysbandy Nie jesteśmy marionetami świata błędnych ocen Weź
doceń, niech te słowa chłodzą jak oligocen WWO nie capoiera,
tango, codzienne z życiem fandango To nie fantom, mamy swój
przekaz niepodległy blatom Co wy na to?
Ref.
[Wszyscy] Bądź bliski dla bliskich Uważam jak
tańczę, bo życiowy parkiet bywa śliski Nie jestem jak agentura
zbytnio towarzyski Jestem bliski dla bliskich
*** Do góry ***
" PEWNEGO DNIA " (bitbox: RDW)
(pewnego dnia)
[Sokół]
Pewnego dnia spotkałem po latach koleżkę Co kiedyś miał
mistrzowską Czeszkę na wakacjach Pamiętam go też jeszcze w
innych sytuacjach, ale Pewnego dnia na Śródmieściu stałem Na
coś czekałem, spotkałem go, a on mi mówi Śiemanko, bracie,
dziwnie się zrobiło raczej W rzeczywistości naszej, czy to nie
miało być inaczej? Przypomnij sobie tamte dni Nawet w zimie
było jakoś więcej słońca Każdy problem z założenia dało się
rozwiązać Z dnia na dzień i tak bez końca A teraz
jedenastolatki handlujące honoratą Ich klienci za to sadzą kosy
swoim braciom Co się stało z Kasią, pamiętasz, zawsze była
wspólna Teraz robi hot dogi u Turka z Hamburga Nie w
gastronomii, przypomnij sobie z podwórka najlepsze nogi Ta
maniurka dziś ma sztuczne cycki i tańczy na rurkach A Ziomuś, to
był dobry wariat, pamiętasz 0-800 bezpłatny numer konfidenta
Wciąż siedzi w puszce, które to już Święta Mama Heńka
wniebowzięta, że ten robi w papierniku Że uczciwą ma pracę, nie
na ławce przy śmietniku Ale on ma w pamięci ile przejebał kwitu
I gdzie by dzisiaj mógł być, bez kitu Bez liku marzeń,
bracie, ha, pamiętasz jak oni mówili Że pewnego dnia - i wtedy
ja zapytałem przerywając Że tak powiem, lata mijają, ludzie się
zmieniają A co Ty robisz, za bardzo nie wnikając A on mi na
to - bracie, ożeniłem się bogato Rozumiesz, jej ojciec ma
fabrykę pod Poznaniem Grubsza afera chłopaku, kurwa mówię Ci
I byłem dumny, że ja sam, że WWO, że ZIP Skład Że z nimi
rade dam, że pewnego dnia
(pewnego dnia)
[Jędker]
Spotkałem koleżkę pewnego dnia Krótka wymiana zdań, pytał
czy se radzę Raczej, mam to na uwadze A on mówi, że pracuje
w firmie o uznanej marce, handel autem Mówi, że ciężka praca nie
jest dla niego garbem, tylko go rozwija Światopogląd jak żmija
Łapie dusi człowieka, czas ucieka, czas mija On opiekuje się
swym skarbem, wiesz wiją swoje gniazdko Budowana willa - chwila,
całe życie harujesz Umrzesz, nie spróbujesz - pytam go E tam
- dla niego to nie to Mówię - pieniądzem omamiony nie będziesz
wolny Tak naprawdę pewnego dnia każdy z nas musi odkryć w sobie
tą prawdę Chwila, zawieszenie wzroku na garniaku Jean Paul
Gaultier Pewnie chcesz wiedzieć, co na obiad je, e? Bo ja
nie, ojca miał majora UB, więc jest ustawiony Gdzie granice
pomiędzy umiarem, a przesadą Niech inni mu zazdroszczą, niech
inni mu jadą My nie, komu się należy, oddaję hołd Zet I Pe
Nie sia-la-la, każdy z nas wierzy że pewnego dnia Wszystko
dobrze sie ułoży Nie w sensie hajsu, vip loży Nasza siła,
talent i dar Boży w lepsze życie się przełoży Tak, że pewnego
dnia możesz to być Ty, mogę to być ja
(pewnego dnia)
*** Do góry ***
" DAMY RADE " (śpiew: Iza Puk)
[Sokół] Przestań
człowieku, odrzuć te myśli chore Podnieś głowę, okoliczności są
wyjątkowe Damy radę, bo nie damy się skłócić Nie będziemy
słuchać ludzi, którzy sami są głusi Chociaż słyszą i chociaż
patrzą to nie widzą
[Jędker] Radzić se w trudnych
przypadkach o tym gadka Właśnie gaśnie twoje światło, łatwo się
poddajesz Oddajesz inicjatywy, wiesz co zjesz, życie parzy jak
pokrzywy Chyba bardzo chcesz, żeby ktoś kierował tobą Ja dam
radę bo jestem sobą Będąc zależnym nie wyminiesz się z chorobą
Szkoda marnować najlepsze lata, kwestia charta ducha Chociaż
tylu społeczniaków podpierdala z ucha Chociaż popatrz, otwórz
oczy, nie daj się zaskoczyć Chociaż dajesz radę to to kurwa okaż
(pokaż swoją prawdziwą twarz) Damy radę, to dla moich
ziomków Damy radę, dla ich rodzin i potomków Damy radę, dla
bliskich i wszystkich którzy wiesz też Od życia co swoje bierz,
damy radę
Ref.: Cudzej zawiści, chuj na to kładę bo i tak
damy radę razem Dużej nienawiści, chuj na to kładę bo i tak damy
radę razem Cudzej zawiści, dużej nienawiści Chuj na to kładę
bo i tak damy radę razem Z lojalnym składem damy radę
Wszyscy tu damy radę
[Sokół] Ej czy ty też
dorównujesz do dołu Za mądry dla ciebie kto mądrzejszy od ogółu
matołów Za bogaty ten co bogatszy niż ty (damy radę) Ludzie
zachowują się jak ogrodnika psy Ej, czy równasz w dół Skoro
tobie brak to niech też brak niemu Brak mi słów na takie
podejście Zawiść zazdrość, zamiast starać się mieć więcej
Tylko myślisz, żeby inni mieli mniej Ej śmiej się śmiej,
zobaczysz jednak Twój śmiech urwie się jak hejnał Niech
myśli jedna ogarnie tu wszystkie umysły, damy radę (ręce swe do
nieba wyślij, ręce swe do nieba wyślij) Złoże dwie victorie,
lewa na górze To, że damy radę to leży w naszej naturze
Zapomniałeś już, że nie mieliśmy nic Nie tak dawno z grupą
lojalną Przeciw nam całe bagno Dziś nie przestaniemy iść,
dumnie żyć Wierzę, że ty też możesz przejść Przez wyjątkowe
okoliczności i dać radę I dać radę
Ref.
*** Do góry ***
" POWINNAŚ " (Mor W.A.)
[Sokół] Musisz
wierzyć w Boga, mieć dobre serce Wyglądać dla mnie w stringach
najpiękniej Mieć zadatki i cechy dobrej matki Nie brnąć w te
gadki jak głupie małolatki Umieć wybaczać różne wypadki Nie
myśleć 24h o hajsie na wydatki Szanować mych przyjaciół w 100
procentach Musisz być uśmiechnięta, żeby mnie pobudzić O
siebie dbać i nie bać się ludzi Od życia brać co każdy musi
Umieć dać, dzielić się to nie wada Śmiać się, bo coś śmieszy
a nie dlatego, że wypada Nie zamykać się w czterech ścianach z
pilotem w ręku Nie możesz nie być lojalna, choćbyś była miss
wdzięku Bez lęku, mów i weź się nie krępuj Raz się żyje
mówią, więc Bogu podziękuj Raz się żyje mówią, zdejmuj
Ref.: [Mor W.A.] Jeśli tylko jesteś w miłość szczodra
Wiedz, że to tylko dla naszego dobra Nie zamierzam prowadzić
z tobą żadnych gier Najważniejsze to być wobec siebie fair
By w przyszłości wszystko mogło dobrze się ułożyć Powinnaś i
musisz do tego dążyć
[Jędker] Powinnaś znać mnie lepiej
niż własne kieszenie Powinnaś wiedzieć dobrze, że za szybko się
nie zmienię Powinnaś być moim marzeniem Powinnaś zachowaniem
i wyglądem udowadniać miłość Czułe ruchy, szepty, nie zawiłość
Szacunek, szczere słowa, musisz wiedzieć czego chcesz We
mnie też, oparcie będziesz mieć, dobrze wiesz Nie możesz
przecież sprawiać mi zawodu Nie możesz robić z byle czego
kłopotu Bo jeśli problem za problemem, powiem krótko - skończ
scenę Musisz być dla mnie jak doping Podbij wieczorem na
parking a zostaniesz muzą Innych kwestii jeszcze dużo Tylko
nie złość się na mnie Powinnaś dla mnie ruszać pupą tak ładnie
jak żadna inna W relacjach z innymi nigdy nie powinnaś być
naiwna Powinnaś wiedzieć kiedy działać Kiedy uspokajać, moje
nerwy ukajać Swą inteligencją rozpierdalać dziewczyno
Ref.: [Sokół i Jędker] Pewnie też, chciałabyś powiedzieć
mi niejedną rzecz Jaki powinienem być i jak chcesz Wiesz,
powinnaś, musisz mnie kochać Nie możesz mnie nie kochać
x2
[Sokół] No, przecież nie może mnie nie kochać
[Jędker] Przecież nie może mnie nie kochać
*** Do góry ***
" NIE BÓJ SIĘ ZMIANY NA LEPSZE " (Soundkail)
[Sokół] Elo, nie bój się zmiany na lepsze Soundkail,
WWO
[Fu] Człowiek zdominowany jest przez zło
Atmosfera wojny pomiędzy systemami, rządami A diabeł znowu
knuje coś między nami Na planecie Ziemia przetrwa ten z układami
France ou Pologne taka sama presja taka sama broń Między
nami dłoń, prawdomówność Widzę spójność, czujność, podstawą tej
kombinacji ostrożność, dość Nie bój się zmiany na lepsze
Ref.: [Davy] L'homme, domine par le mal Athmosphere
de guerre entre un etat et une jeunesse antisociale Polska
Francja les memes pressions de ceux qui tiennent Les rennes Et
m'enseignent: Pour une vie meilleure ne compte que sur toi meme
x2
[Sokół] Nie skończy się świat, jeśli ty się
skończysz Ale będzie coraz gorzej jeśli sam się pogorszysz
Mówię to do siebie codziennie, będzie lepiej jak na lepsze się
zmienię Ilu klnie, że jest źle i dalej brnie Zwinięte
banknoty, sto złotych, dziury dwie, Absolut, XTC, 1, 2, 3 czy to
świat jest zły czy ty? Rozejrzyj się co człowiek robi A
teraz spójrz w lustro i to powiedz człowiekowi Dziecko się rodzi
i chłonie cały ten syf Zbudowany przez ludzkie dłonie
Później w tym utonie jak nie ma dobrego wzoru Z tv emanuje
zło kunsztowne, a tandetnie przedstawiane to co dobre Nie
wszystko co ci mówi większość jest mądre Sam błądzę, chociaż mam
swój cel, wiem, wiem być lepszy chcę Wszystkiego najlepszego dla
całego Zet I Pe i ty też trzymaj się
Ref.
[Mehdi]
J'maintiens l'idee qu'la plume reste plus forte que l'epee
Dans une voie qui n'est pas la mienne j'persiste a dire amour et
paix N'aie pas peur de changer en mieux,vieux ne reste pas
mauvais Pour les gens que tu connaissait avant d'apprendre le
mal en exces Le respect, c'est tout ce qu'il te restait
(restait) La famille, les amis a present tout ca c'est en aller
Par manque d'amour egoiste que tu n'a pas su leur donner
Pour toi plus facile d'etre hostile que de belles paroles a
donner Abandonne, pour tout recommencer du bon cote (bon cote)
Ca te coute rien d'essayer juste une O D de volonte Depuis
la nuit des temps par l'mal l'homme est domine A ce dernier de
trouver la faille et de l'eliminer
Ref.
[Jędker]
Faktycznie tak jest, nie należy bać się zmian Które powodują
ran wyleczenie Kwestia spojrzenia i punkt widzenia To
doświadczenie człowieka zmienia na lepsze czy gorsze Nie rozmień
się na grosze Rozwijaj się z dnia na dzień, Boga o to proszę
Dążę od pewnego czasu
[Sokół] Nie tak szybko, nie
tak szybko Jędker?
[Jędker] Wiem, wiem. Nie od razu, nie
kwestia momentu Jak inni nie wystrzegłem się błędów Ale
staram się naprawiać, coraz mniej czasu by się zastanawiać Co na
sercu leży, dygać nie należy zmiany Czy jesteś zdrowy, czy
schorowany Omiń mieliznę, podejmij decyzję, rzuć truciznę
Kochaj Ojczyznę choćby nie wiem jak przegnita biurokratyzmem
Nazywaj idiotyzmem lub utopią Co zrobisz, to co wszyscy
robią?
Ref.
*** Do góry ***
|
|
|
|
   
  
|
|
|
|